26 stycznia 2016

Czy decydować się na igłę.

Zdjęcie z Wikipedii

Powoli kuruję się z załapanej od Karolci choroby. Nie jest już źle, ale było całkiem kiepsko. Po kolejnej w tym sezonie infekcji zaczynam się poważnie zastanawiać, czy w przyszłym roku nie zdecydować się na szczepienie przeciwko grypie. Myśli takie nachodzą mnie zwłaszcza wtedy, kiedy widzę dzieciaki sąsiadów (szczepione co roku od kilku już lat) biegające na krótki rękaw i w skarpetkach po śniegu, a których żadne choróbska się nie imają!

Po chwili namysłu wracają jednak wszystkie wątpliwości. Wyczytałam bowiem, że jak się raz taką szczepionkę poda, to trzeba kontynuować już co roku. A co jeśli jej zabraknie, albo z jakichkolwiek innych powodów nie będziemy mogli córci zaszczepić. Poza tym, zastanawiam się, jaki to może mieć wpływ na naturalną odporność dorosłego już człowieka. 
To normalne, że dzieci więcej chorują. Dzięki temu młody organizm buduje swoją odporność na dalsze, dorosłe lata. Czy pozbawiając dziecko możliwości powalczenia z atakującymi je wirusami i bakteriami nie zabieramy mu okazji do zbudowania naturalnej odporności? Czy nie czynimy i tak kruchej już istoty jeszcze mniej samodzielną?

Z drugiej strony, często w wyniku powikłań po przeziębieniu konieczne jest podanie antybiotyku. Czy to nie jest jeszcze gorsze? Antybiotyki przecież wyniszczają organizm, zwłaszcza dziecka. Do tego bakterie uodparniają się na antybiotyki i istnieje obawa, że pojawi się taki ich rodzaj, który będzie odporny na wszelkie leki.

Sama już nie wiem co robić. A Wy, szczepicie czy nie?



Czytaj dalej »